poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 1 - Bójka.

Muzyka 

(gify nie są dawane pod wygląd bohaterów :))


-Isabell! Isabell, obudź się! -Usłyszałam głos mojej mamy, która jak zwykle budziła mnie do szkoły.

-Jeszcze 5 minut...

-Isabell... Za 30 minut zaczynasz lekcje!

-Co?! Dlaczego nie budziłaś mnie wcześniej?!

-Budziłam, ale nie reagowałaś!

-Oh... -Westchnęłam i szybko poszłam się zbierać. Gdy już byłam gotowa, wyszłam z domu. Do szkoły miałam blisko, dlatego chodziłam pieszo i nie tylko ja... Na nogach do szkoły chodził też Harry... Harry Styles, który mieszka na przeciwko mnie i jest ode mnie o dwa lata starszy. Chodzi do szkoły ze swoim kumplem Jack'iem. Harry mi się bardzo podoba, ale nie mam u niego szans, bo wszystkie dziewczyny na niego lecą i słyszałam, że jest podrywaczem. A więc mogę tylko pomarzyć... Nigdy nawet ze sobą nie gadaliśmy, choć mieszkamy tak blisko siebie, więc pewnie nie jest mną zainteresowany. Gdy doszłam do bramy szkoły ujrzałam moją przyjaciółkę Laurę, która jak zwykle czekała na mnie. Przywitała mnie przytulasem.

-Hej kochana.

-Hej.

-Jak tam leci?

-Spoko, a jak tam u ciebie?

-Rozstałam się z John'em.

-Ojeju co się stało?

-Widocznie nie pasowaliśmy do siebie. -Stanęły jej świeczki w oczach.

-Przykro mi kochanie. -Przytuliłam ją.

-Ok, chodź bo zaraz dzwonek.

-Ok.

Po lekcji, na przerwę wyszłam na podwórko szkolne. Na murku obok pomnika jak zwykle siedział loczek (tak mówię na Harry'ego) z kumplami. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się, a rumieńce oblały moje policzki. Oczywiście odwzajemniłam uśmiech. Usiadłam na tym samym murku, ale trochę dalej od niego. Ciągle czułam na sobie jego spojrzenie. Rumieniłam się jak głupia. Moje udręki skończyły się, gdy zadzwonił dzwonek na lekcję. Szłam szybko do klasy, aby nie wpaść na Harry'ego. Nie wiem dlaczego, ale wolałam go unikać. Dzień mijał mi bardzo powoli, przez co nie mogłam się skupić, a raz nawet wrzasnęłam na nauczyciela i dostałam uwagę. Gdy w końcu skończyły się lekcje odetchnęłam z ulgą. Prosto ze szkoły poszłam do Laury, jak w każdy piątek. To jest taka nasza tradycja, lecz ona chodzi do mnie w poniedziałki. Oczywiście chodzimy też w inne dni, ale te były obowiązkowe. Wygłupiałyśmy się i plotkowałyśmy, było naprawdę super. Tak się u niej zasiedziałam, że nie zauważyłam, która godzina. Była już 21.00, a więc było już ciemno. Bałam się, bo w piątki po ulicach włóczy się wiele pijaków, a ja muszę wracać uliczką, gdzie nie ma latarni i obok jest klub. Jak wracałam, ciągle słyszałam krzyki pijanych ludzi. Gdy przechodziłam obok klubu widziałam, że ktoś się bije. Od razu poznałam wysokiego mężczyznę z lokami. Stało tam trzech innych, ale nie widziałam twarzy. Zobaczyłam jak jeden uderzył go w twarz a drugi w brzuch.

-Harry!!! -Krzyknęłam przerażona. Niby go nie znałam, ale zależało mi na nim. Spojrzał na mnie resztką sił. Sama nie wiedziałam co robię, ale podbiegłam tam. Jak ujrzałam kto go bił, szczęka mi opadła. Harry dostał od niego kolejny cios. -Jack, zostaw go! -Krzyknęłam.

-No proszę... Harry ma dziewczynę i jeszcze zarywa do mojej! -Krzyknął Jack i dał mu pięścią w twarz, a Harry upadł.

-Dobra Jack, dajmy mu spokój, bo już jest wykończony. -Powiedział jeden z nich.

-Ja jeszcze nie skończyłem! -Krzyknął i kopnął go pięć razy w brzuch, a ja Jack'a uderzyłam trzy razy w twarz. Krew zaczęła lecieć mu z nosa.

-Oooou... Dziewczyna ci przywaliła! -Śmiali się z niego "kumple".

-Mała nie tak ostro!

-Nie mów do mnie mała! -Krzyknęłam i jeszcze raz go uderzyłam. Nie kontrolowałam tego co robię. Po  prostu byłam wściekła. -Zostawcie go w spokoju!

-Haha, jak on sam nie umie się obronić, tylko broni go dziewczyna!

-Wypad stąd, bo oberwiecie wszyscy!

-Spokojnie śliczna, już spadamy. -Powiedzieli i odeszli.

-Harry... -Uklęknęłam przed nim.

-Isabell... Dziękuję...

-Zadzwonię po karetkę.

-Nie trzeba. Dam radę. Mogłabyś pójść po mojego kumpla?

-Z tego co wiem, to właśnie Jack nim był...

-Jest tu mój drugi kumpel Niall. Jest wysokim blondynem. Błagam znajdź go.

-Nie mam jak wejść do klubu...

-Powiedz, że jesteś moją dziewczyną.

-Ale...

-Po prostu tak powiedz.

-No ok. -Poszłam i powiedziałam ochroniarzowi, to co kazał mi Hazza. Widzę, że jest tu znany, bo mnie wpuścił. Wypatrywałam blondyna aż w końcu jakiegoś zobaczyłam. Tańczył na parkiecie. Podbiegłam do niego.

-Przepraszam, czy ty jesteś Niall? -Zapytałam go.

-Tak, a o co chodzi? 

-Harry potrzebuje pomocy.

-Harry?! Co się stało?!

-Pobił go Jack i dwóch typków. -Mówiłam z pośpiechem.

-Gdzie on jest?!

-Chodź za mną. -Powiedziałam i zaczęliśmy biec w stronę wyjścia. Gdy przekroczyliśmy prób, ochroniarz krzyknął.

-Niall?! Co ty robisz z  dziewczyną Harry'ego?!

-Później ci wytłumaczę! -Krzyknął i pobiegł dalej. -Jesteś jego dziewczyną? -Zapytał w czasie biegu.

-Nie, ale Harry kazał mi tak powiedzieć, abym mogła wejść cię poszukać.

-Aha.

-To w tej uliczce! -Skręciłam za budynek.

-Harry! -Krzyknął Niall. -Co się stało?!

-Jack myślał, że podrywałem Julię (czyt. Dżulię)...

-A podrywałeś?

-Nie, przecież wiesz, że taki nie jestem! -Jak to nie... Wszyscy mi mówią, że jest podrywaczem...

-No tak... Sorry...

-Spk... Pomóż mi.

-Ok.

-Może zadzwonię po karetkę? -Zaproponowałam.

-Naprawdę nie trzeba Isa.

-Okey... A może cię zaprowadzę do domu? Mieszkam na przeciwko/

-Wiem... Ale nie chcę ci robić problemu...

-Ale to żaden problem. -Uśmiechnęłam się.

-Dziękuję. -Odwzajemnił uśmiech.

-Ale może ja pomogę cię zaprowadzić.

-Tak... Przecież po to kazałem cię zawołać głupku. -Zaśmiał się. -Wszystko mnie boli i chyba skręcił mi rękę.

-Ouu...

-No to chodźmy. -Wzięłam Harry'ego pod rękę, która go nie bolała, a Niall delikatnie pod drugą, bo bolała go też noga i oczywiście brzuch, a z nosa lała mu się krew. Doszliśmy do naszej ulicy zamieszkania.





I jak pierwszy rozdział? :) Komentujcie, bo to ogromna motywacja <3

14 komentarzy: